Finałowy dzień trzeci

Udało się z pogodą. Padało tylko 15 minut na początku pierwszego koncertu, który i tak był w namiocie. Ethno Port się domknął, zakończył. Niestety w tym roku nie było postaci, które olśniłyby mnie tak jednoznacznie jak w poprzednich latach edycji (na przykład Houria Aichi). Częściowo dlatego, że koncertów było mniej niż zwykle ( z powodu…

Deszczowy dzień drugi

Drugi dzień Ethno Portu to przede wszystkim zimno i deszcz. Muzycznie było dużo bardziej równy poziom niż w pierwszym dniu. Łatwiej powiedzieć o słabszym momencie – był nim polski zespół Ye She – niż wybrać zdecydowanego faworyta. Zaczęło się relaksacyjnie. Amit Carmeli z Izraela początkowo mnie zaniepokoił, obawiałem się, że będzie zbytnio newageowy. Ten terapeuta…

Ethno Port – dzień pierwszy

W ramach wakacji w mieście dziś byłem na pierwszym dniu Ethno Port. to od kilku lat wyczekiwane, przeze mnie, wydarzenie muzyczne roku. Dziś dzień był rozbiegowy, tylko trzy koncerty. Koncertem dnia (a może i całego festiwalu) było to, co zrobiła bardzo między narodowa grupa muzyków zebrana przez Thierrego „Titi” Robina.  Muzycy z Turcji, Indii, Maroka,…

Grillowany PKWN

Odbyłem ostatnio małą wyprawę rowerową (z sakwami) po południowej Wielkopolsce. Początek wyprawy wypadł w piękną niedzielę 22 lipca (dawnej E. Wedla).  Manifest w którego rocznicę przypadkowo rozpocząłem mój  objazd budzi we mnie dwuznaczne uczucia. Przecież był to początek końca tradycji lewicowych z okolic PPSu. Niedzielny ranek a następnie południe były dla mnie nieustanną przyjemnością –…

Z Offlandii – choć niezupełnie

Początek lipca tradycyjnie spędzam na rowerze, krążąc po prowincjonalnych drogach województwa  Zachodniopomorskiego. Rower, jezioro i kąpiele w nim oraz przebieżki przez las dość skutecznie zmywają ze mnie czerwcowe zwieńczenie roku akademickiego. Lubię to, nie cierpię tak bardzo jak MRW na wsi (powyżej dwóch dni pobytu). Jest tak  pewnie z tego prostego powodu, że sam pochodzę…

Kolejny raz po Offlandii

Niestety z obiecanych notek nici. Nim się obejrzałem, nie zdążyłem nawet nadrobić zaległości, czytelniczych, serialowych, pisarskich (obiecane artykuły) a tu już kolejna podróż się czai tuż za rogiem. Tym razem będzie pieszo nie rowerem i bardziej sucho.  

Offlandia ponownie

Chwilowo nadal mam obsuwę w dostarczaniu notek. Właśnie znów spędziłem prawie tydzień na rowerowych wędrówkach po Offlandii.   Przy okazji zareklamuje debiut bloga mojego znajomego arabisty: http://alrazes.wordpress.com

Powrót z Offlandii

Wiele się wydarzyło ostatnio w Baudrillardii. Zaniedbałem się z produkcją „zrzutów z wątroby”. W kolejce są: 1. recenzja „Nacji” Pratchetta obiecana MRW (spoiler: niestety oberwie się T.P.) 2. krótka wyprawa do umysłu Bartosza Węglarczyka inspirowana jego dwoma uroczymi tekstami (tu i tu) 3. obóz szkolenia polskich krzyżowców Na razie wciąż jeszcze zatrzymuję nastrój rowerowych wędrówek…