Filozoficzny antyszczepionkowy nekromanta

dnia

Polemika z tekstem Giorgio Agambena – „Wyjaśnienia”[1]

[1] https://www.facebook.com/PraktykaTeoretyczna/posts/3102321523133150?__tn__=K-R

„Strach jest kiepskim doradcą, ale wyzwala wiele rzeczy, których staramy się nie dostrzegać. Kwestii nie stanowi wydawanie opinii co do skali choroby, ale pytanie o etyczne i polityczne konsekwencje epidemii. Pierwsza rzecz, którą fala paniki, jaka sparaliżowała nasz kraj, wyraźnie pokazuje to to, że nasze społeczeństwo nie wierzy już w nic poza nagim życiem.”

 

Agamben wyjątkowo zgrabnie w drugim zdaniu ucieka od kluczowej kwestii. To pytanie o skalę choroby stanowi kluczowe zagadnienie, bo właśnie od jej skali zależy jakie konsekwencje etyczne, polityczne nas czekają. A skalę epidemii/pandemii możemy oszacować tylko dzięki masowym testom, usprawnieniu obiegów faktów naukowych w społeczeństwie, zwiększeniu monitorowania społeczeństwa. Fala paniki, jest między innymi dlatego, że od jakiś 40 lat rozmontowywano system splotu medycyny i państwa i neoliberalne państwa stały się „dziurawe jak sito”, nie zabezpieczają wystarczająco populacji. Panika to pochodna braku wiedzy, braku możliwości działania. Brak wiedzy co do skali choroby, brak wystarczająco licznej, sprawnej i dobrze dofinansowanej służby zdrowia objawia się poczuciem braku sprawstwa i wahaniem od paniki po kwietystyczne zamarcie. Społeczeństwa nasze raczej zapomniały o tym, że nagie życie istnieje, że dopomina się ono uwagi, że w świecie konsumpcji, świata symulakrów, ontologia świata, ontologia ciała, jest czymś co trzeba uwzględniać.

 

Stało się oczywiste, że Włosi są skłonni poświęcić praktycznie wszystko – normalne warunki życia, relacje społeczne, pracę, nawet przyjaźnie, uczucia oraz przekonania religijne i polityczne – ze względu na niebezpieczeństwo zachorowania.

Tak, bo choroba to śmierć wielu osób. Może Agamben tego nie wie, ale gdy się umiera, to traci się wszystko.

 

Nagie życie – i ryzyko jego utraty – nie jest czymś, co jednoczy ludzi, ale oślepia ich i dzieli. Inne stworzenia ludzkie, jak w przypadku zarazy opisanej w powieści Alessandro Manzoniego, są teraz postrzegane wyłącznie jako potencjalne przekaźniki zarazy, której należy unikać za wszelką cenę i którą trzeba trzymać przynajmniej na odległość jednego metra.

Śmiała teza, ciekawe czy Agamben przeczytał jakiekolwiek badania socjologiczne, psychologiczne zanim ją sformułował. Przypomnę, powieści to fikcje, opieranie swoich diagnoz dotyczących świata społecznego na tym, co się wyczytało w powieściach jest delikatnie mówiąc mało empiryczne. Pobieżna „socjologia z okna” i „etnografia sieci społecznościowych” skłania mnie, oczywiście także bez posiadania poważnych badań do stwierdzenia, że przynajmniej w Polsce ludzie nie zostali „oślepieni”, pojawia się sporo inicjatywy solidarnościowych, mikro strategii radzenia sobie z pandemią (szycie maseczek, trzymanie dystansu, inicjatywy Widzialnej Ręki). Ludzie owszem dystansują się od siebie, ale w odróżnieniu od Agambena nie mam tyle pychy pomieszanej z pogardą, żeby wiedzieć co jest w ludzkich umysłach i stwierdzać, że inni ludzie są „są teraz postrzegane wyłącznie jako potencjalne przekaźniki zarazy, której należy unikać za wszelką cenę i którą trzeba trzymać przynajmniej na odległość jednego metra”.

 

Umarli – nasi umarli – nie mają prawa do pogrzebu i nie jest jasne, co stanie się z ciałami naszych bliskich.

Sytuacja we Włoszech jest tragiczna, nie mam dostępu do sprawdzonych informacji na jej temat. Wojskowe ciężarówki wywożące ciała są tragicznym symbolem. Pytanie tylko, do kogo pretensje kieruje Agamben – to wirus zabija, to wirus powoduje, że ilość martwych ciał jest tak duża, że nie poradziły sobie z tym „urządzenia bezpieczeństwa”, dotychczas działające, społeczne i kulturowe sposoby zapewniania godnego pochówku.

 

 Nasz bliźni został przekreślony i to ciekawe, że kościoły milczą w tym temacie.

Kościoły nie milczą, w Polsce dość długo upierano się, aby msze się odbywały. Arcybiskupa Dzięgi nie milczał i w liście do wiernych pisze: Kusiciel doskonale wie, jak cierpliwie osłabiać tę naszą bliskość i jedność z Panem. Zaczyna nieraz od drobnych spraw. Trzeba mu powtarzać: idź precz, szatanie. Szatan jest bezradny wobec takiego wyrazistego i jednoznacznego człowieczego świadectwa wiary. On się tego wręcz panicznie boi. Nie bez podstawy mówi się, że ktoś się czegoś boi, jak diabeł święconej wody. (…) Nie lękajcie się sięgać z wiarą po wodę święconą. Nie lękajcie się świątyni. Nie lękajcie się Kościoła (…) Proszę jednak wszystkich Was – jeśli nie zachodzą okoliczności rzeczywiście nadzwyczajne – nie proście o Komunię Świętą na rękę, chociaż formalnie macie w Kościele takie prawo. A Wy – Bracia kapłani – udzielajcie Komunii Świętej zawsze z miłością i radością serca każdemu, kto z wiarą i czystym sercem o Nią prosi. Agamben ma zatem sojusznika. Podobnie ojciec Rydzyk wykorzystuje pandemię, aby nawoływać do zbiórki pieniędzy na swoje cele, mamy nie martwić się o nasze „nagie życia”, tylko zrzucić na „dzieło Boże”. Niestety nie wszyscy są sojusznikami Agambena. Liga Muzułmańska (edit: Podobnie Muzułmański Związek Religijny (drugi z liczących się muzułmańskich związków wyznaniowych w Polsce – dzięki Ausir) bardzo szybko zareagowała dojrzale i odwołała modlitwy w meczetach, co pewnie zdaniem Agambena pokazuje, że ulegli oni fetyszowi ochrony „nagiego życia”. Jest też wielu innych, co nie tylko martwią się o „nagie życia” ale potrafią powiązać ich ochronę z nawoływaniem do nowej solidarności. Ludzie tacy jak Bernie Sanders nawołują do nowej solidarności, do tego, aby wykorzystać sytuację pandemii do odbudowy solidarności, powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Zespoły naukowe na całym świecie pracują nad szczepionkami. Wizerunki lekarek i lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy pojawiają się mediach społecznościowych jako symbol nadziei i poświęcenia.

 

Czym stają się relacje społeczne w kraju, który przyzwyczaja się do życia w taki sposób, kto wie, na jak długo? I czym jest społeczeństwo, które nie zna innej wartości niż przetrwanie?

Może Agamben w luksusie swej egzystencji jako biały, męski mieszkaniec Europy tego nie wie, ale dla wielu osób na tym świecie większość życia upływa na tym, aby przetrwać. Balansowanie na granicy przetrwania to los wielu społeczności, także niezależnie od pandemii. A pytając filozoficznie, cóż złego w tym, że chce się przetrwać, przecież życie generalnie to nic innego niż z góry przegrany bój o przetrwanie.
Walka o przetrwanie może nie musi oznaczać „przyzwyczajania się”, może oznaczać walkę – zarówno mobilizację nauki i medycyny w celu pokonania wirusa, ale i (mam nadzieję) mobilizację społeczną i polityczną, aby tak przebudować nasze społeczeństwa, aby zminimalizować skutki przyszłych pandemii.

Drugą rzeczą, nie mniej niepokojącą niż pierwsza, jest ta, że epidemia pozwoliła wyraźnie ujawnić, że stan wyjątkowy, do którego przyzwyczaiły nas rządy od pewnego czasu, naprawdę stał się stanem normalnym. W przeszłości miały miejsce poważniejsze epidemie, ale nikt nigdy nie myślał, żeby z tego powodu ogłaszać stan wyjątkowy taki jak obecny, który uniemożliwia nawet poruszanie się.

Po pierwsze nie wiem o jakich poważniejszych epidemiach mówi Agamben? Czy o pandemii grypy „hiszpanki”? Wówczas stosowano kwarantanny, zamknięcia, różnie to było w różnych krajach. Podobnie w przypadku pandemii Eboli stosowano kwarantannę. W roku 2003 na samym Tajwanie poddano kwarantannie ponad 150 tysięcy osób, ale eurocentryczny filozof tego nie zauważył. (edit). Oczywiście nie zauważył też, epidemii ospy we Wrocławiu w 1963  i zamknięcia całego miasta w kwarantannie. 

Byłoby łatwiej, gdyby Agamben podał o jakich rządach myśli, jakich epidemiach i kiedy. Wtedy można byłoby szacować, które środki były dobrane w sposób adekwatny do rozmiaru epidemii, a kiedy dany rząd wykorzystał epidemię w celach wzmocnienia władzy. A skala zamknięcia jakiej doświadczamy w dużej mierze jest pochodną niesamowitego globalnego połączenia jakiego doświadczamy w ostatnich latach. To hiperpołączenie jest współodpowiedzialne za konieczność kwarantanny.

Ludzie są tak przyzwyczajeni do życia w warunkach odwiecznego kryzysu i wieloletniego stanu pogotowia, że nie zauważają, że ich życie zostało zredukowane do kondycji czysto biologicznej, co ma nie tylko wymiar społeczny i polityczny, ale i ludzki i uczuciowy.

Chciałbym zapytać Agambena: jacy ludzie?, gdzie?, kiedy? są przyzwyczajeni do życia w warunkach wiecznego kryzysu i wieloletniego pogotowia. W przypadku społeczeństw Europy jest raczej prawdziwa teza odwrotna, były one raczej zbyt mało uwrażliwione na potencjalny kryzys, zbyt rzadko alarmowane tym, że grozi nam pandemia. Zbyt mało czasu poświęcały na zabiegi, które miały zabezpieczać życie jednostkowe poprzez wzmocnienie zdrowia publicznego. Problemem lat ostatnich byli antyszczepionkowcy a nie tyrania specjalistek i specjalistów od zdrowia publicznego.

 

Społeczeństwo żyjące w odwiecznym stanie wyjątkowym nie może być społeczeństwem wolnym. Żyjemy w społeczeństwie, które poświęciło wolność dla tak zwanych „względów bezpieczeństwa” i skazało się na życie w nieprzemijającym stanie strachu i niepewności.

 

O jakim pojęciu wolności myśli Agamben? Ludzie, którzy umarli w wyniku choroby są mniej wolni, niż Ci co poświecili część swej wolności i przestrzegają kwarantanny. Ludzie chorzy są mniej wolni od zdrowych. Wolność wyznacza to, na ile jesteśmy wolni od tego co nas determinuje, ogranicza. Agamben zdaje się zakładać, że ludzie nie mają ciał, nie bywają głodni, nie potrzebują odzieży. Może jak się jest „myślicielem”, to z wyżyn nie dostrzega się takich ograniczeń wolności. Nigdy nie jesteśmy wolni absolutnie. Agamben zdaje się zakładać, jakieś libertariańskie ujęcie wolności, gdzie jakiekolwiek ograniczenie jest jej naruszeniem. Ujednostkowienie nie oznacza automatycznie powiększenia się jednostkowej wolności, jest tak dlatego, że bez zapewnienia odpowiednich warunków społecznych oznacza ona samotność atomizmu, jak stwierdza Monika Bobako: „Działanie okazuje się możliwe tylko w ramach ograniczających je (ontycznych) struktur rzeczywistości. Można zatem powiedzieć, iż dokładnie to, co wolność ogranicza – umożliwia też jej istnienie”.[1] Wbrew Agambenowi bezpieczeństwo (ontologiczne) jest warunkiem wolności, ograniczenia są warunkami możliwości naszej wolności.

Nic dziwnego, że w przypadku wirusa mówi się o wojnie. Środki nadzwyczajne zobowiązują nas do życia w warunkach godziny policyjnej. Ale wojna z niewidzialnym wrogiem, który może czaić się w każdej innej osobie, to najbardziej absurdalna z wojen. W rzeczywistości to jest wojna domowa. Wróg nie jest na zewnątrz, jest w nas.

Gdyby Agamben sięgnął po jakikolwiek podręcznik epidemiologii to może zmieniłby metaforykę. Wirusy nie są niewidzialne już od dawna. Wizerunek odpowiedzialnego za chorobę CONVID-19 wirusa SARS-CoV-2 jest powszechnie dostępny.

Jego społeczną „widzialność” uzyskujemy dzięki testom. Dzięki testom możemy rozpoznać zarażonych, poddać ich kwarantannie, zabezpieczyć zdrowych i tych z grup ryzyka. Wojna z wirusem nie jest absurdalna, to kwestia procedur, testów. To kwestia metrologicznego opanowania epidemii. Metrologia czyli mierzenie rzeczywistości, to nadawanie rzeczom widzialności, dzięki czemu stają się manipulowalne. Z faktu, że Agamben nie widzi „gołym okiem” wirusa, nie oznacza, że nie „widzimy” go jako społeczeństwa. Odrobinę wiedzy z metrologii, epidemologii pozwoliłoby tę różnicę dostrzec i Agambenowi.

 

Niepokojąca jest nie tyle, albo nie tylko, teraźniejszość, ale to, co nadejdzie potem. Tak jak wojny pozostawiły jako spuściznę czasom pokoju niepomyślne technologie, od drutu kolczastego po elektrownie jądrowe, tak też bardzo prawdopodobne jest, że będzie się próbowało kontynuować także po zakończeniu stanu zagrożenia dla zdrowia eksperymenty, których rządom nie udało się urzeczywistnić wcześniej: zamykanie uniwersytetów i szkół i udzielanie lekcji tylko online, zatrzymanie raz na zawsze spotykania się w grupach i wypowiadania się ze względów politycznych i kulturowych oraz wymienianie ze sobą jedynie cyfrowych wiadomości, w miarę możliwości zastępowanie maszyn przy każdym kontakcie – każdym zarażeniu – pomiędzy istotami ludzkimi.

 

Wojny pozostawiły faktycznie wiele niepokojących technologii. Ale akurat elektrownie jądrowe nimi raczej nie są, co więcej w miksie z OZE pewnie będą w przyszłości szansą dla naszych społeczeństw i na przykład podstawą akceleracjonistycznych projektów lewicowych. Zamykanie uniwersytetów i lekcje online to poważne groźby, neoliberalna doktryna szoku faktycznie może zostać realizowana w czasie „po wirusie”. Tyle tylko, że pandemia również może przyczynić się do odwrotnych skutków – do odnowienia dyskusji o publicznym finansowaniu nauki, do zwiększenia nakładów na badania, ochronę zdrowa. Nie wiem, dlaczego „czasy po wirusie” miałyby zastopować spotykanie się w grupach. Jeżeli wynalezione zostanie lekarstwo, szczepionka, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby takie bazowe zachowania społeczne nie zostały wznowione. Ponadto dyskusja o zastępowaniu ludzi przez maszyny, nie musi prowadzić jedynie do wniosków dystopijnych. Automatyzacja plus dochód podstawowy może być postulatem jak najbardziej postępowym, uruchamiającym nowe impulsy emancypacyjne i humanistyczne.

Ale żeby to dostrzec Agamben musiałby choć trochę polubić życie (nawet i to nagie).

 

[1] M. Bobako Hegemonia – polityczny wymiar bezpieczeństwa ontologicznego, w: Bezpieczeństwo ontologiczne. (red.) Artur Dobosz i Andrzej Piotr Kowalski: Oficyna Wydawnicza „Epigram” (Eidōlon) Bydgoszcz 2007, s. 131.

 

 

(edit) p.s. Michał Zabdyr-Jamróz znalazł film, gdzie Lisicki mówi Agambenem (a może to Agamben mówi przez Lisickiego)
https://mobile.twitter.com/Tulilam/status/1236983317980950528

 

4 Komentarze Dodaj własny

  1. belaburyl pisze:

    Warto, zwłaszcza w takich momentach, jak teraz, konfrontować słowa klasyka z rzeczywistością i naszymi odczuciami. Ostatecznie teksty naukowe (i semi-naukowe) nie są tylko po to, by oceniały rzeczywistość, ale też po to, by same były stawiane przed trybunałem rzeczywistości.

  2. tw pisze:

    Agamben! Jak don Kichot w świecie Sancho Pansów:)

    1. fronesis pisze:

      A można jaśniej?

Dodaj komentarz