Miła akademicka młodzież

dnia

11 listopada w Warszawie można otagować: #ktosprowokował. To już nowa, świecka tradycja, że brunatni chłopcy pochlipują w mediach. Ciekawe – wydaje się im, że realizują wolę mocy, a gdy dochodzi do najmniejszej konfrontacji z rzeczywistością, uciekają w pełną oskarżeń dramę. Oj chłopcy, kolega Fryderyk Nietzsche nie byłby z Was dumny. Wyznajecie kult siły, prężycie się w kulcie woli mocy, gdy poskrobać odrobinę, spada pozłotka i widać reakcyjną, tchórzliwą gromadkę, która tylko poprzez niszczenie potrafi coś kreować. Nietzsche to nie jest bezpieczny filozof, cytowanie go, powoływanie się na niego to ryzyko podryfowania w bardzo podejrzane miejsca. Warto, może jednak wbrew literze Nietzschego a pewnie z jego ducha zapytać kogo tak naprawdę stać na bycie nadczłowiekiem. Nietzsche tworzył przeciw mieszczańskiemu centrum z jego napędzaną chrześcijaństwem hipokryzją, „płowa bestia” o której śnił miała być antidotum. Wiemy jak się to skończyło.

Warto jednak zapytać, co jest dziś centrum, co jest „głosem stada”. Klocki są rozdane inaczej niż w dziewiętnastym wieku,  głosem centrum jest nietzscheanizm w wersji pop. To Gronkiewicz-Waltz i Giertych w neoliberalno-narodowym uścisku. Fuzja neoliberalnego kapitalizmu i klerykalno-narodowego faszyzmu zbliża nas do świata rodem z uniwersum Warhammera 40 000. Dystopijny świat Warhammera 40 000 rozrywany jest konfliktami, ksenofobią. To świat w którym szeregowi żołnierze Imperium giną w okopach w imię swego Imperatora. Nie jest z resztą pewnie czy Ci żołnierze boją się bardziej wroga czy swych oficerów. Ci ostatni, z bronią laserową ręce i szkaplerzem na piersi, nie zawahają się przecież zabić niezdecydowanych. Gdzieś tam krążą  Inkwizytorzy, którzy strachem napawają wszystkich. Horyzontem działań jest uwodzące w swej prostocie hasło: Burn the heretic. Kill the mutant. Purge the unclean. W Warszawie, Wrocławiu, Białymstoku narodowcy pokazali swoją twarz, istnieje realne ryzyko, że „jutro będzie należeć do nich„. Faszyzm będący w dużej mierze skorelowany z kryzysem wiedzie nas elegancko do dystopijnej rzeczywistości Wh40k.

Nasi dziarscy brunatni chłopcy, napędzani są żałosno-groźnym heroicznym mitem, żyją dzięki temu w ułudzie samorealizacji. Co prawda nie mają pracy, ale zawsze mogą pobić/zabić mutanta. Ułuda szybko się skończy. Kolejka w dyskoncie spożywczym, to nie front w heroicznej wojnie. Ci którzy będą mieli szczęście awansują i będą mięsem w imperialnej maszynce. Z okrzykiem It is better to die for the Emperor than to live for yourself zasilą imperialną maszynkę, która na kolejnej wojnie z terroryzmem będzie walczyć z kolejnym wcieleniem Zielonoskórych mutantów.

Nasza sytuacja jest jednak dużo smutniejsza, przyszłość nie będzie miała heroicznego posmaku dystopijnego świata Warhammera 40 000. Buzujące heroizmem czyny to podpalenie drzwi swoich czeczeńskich sąsiadów, a imperatorem będą groźni nieudacznicy, w stylu Artura „kłamstwo konopnickie” Zawiszy czy Adama Gmurczyka. Tandetny nietzscheanizm dla mas jest dziś już powszechnym światopoglądem.

Wbrew literze ale z ducha naszego niemieckiego wariata, który śnił o tym, że jest polskim szlachcicem. Warto czytać Nietzschego, choćby dla jego wariactw, idiosynkrazji i lęków. Bez takiej lektury, łatwo obsuwać się w podobne rojenia jak on.

Heroizmem dziś, jest opowiedzenie się po stronie empatii, współczucia i słabości. Taki śmieszny, codzienny dżihad.Tylko czy ten mały dżihad w obronie codzienności, jest możliwy bez swojego drugiego, bardziej znanego oblicza?

12 Komentarzy Dodaj własny

  1. Ursus_Americanus pisze:

    Skoro już „tommorow belongs to me”, to nasuwa mi się inna smutna analogia. Przecie naziści nie dostali się do władzy sami z siebie. To w końcu niemieccy konserwatyści wybrali „mniejsze zło”, uznali, ze przytulenie Adolfa ochroni Niemcy przed tym strasznym modernizmem i komunizmem, tym samym stając sie pierwszymi ofiarami systemu.
    I teraz na polskiej prawicy lęk przed rzeczywistością jest tak wielki, że jest ona w stanie poprzeć największych bandytów, byle tylko wybronić ich rojenia o „cywilizacji życia”. Oczywiście mamy światełka w tunelu, Kukiza i Wildsteina, ktorzy nie zgodzili sie być w jednym komitecie z żydozercą. Ale na nich przypadają ci wszyscy Ziemiewicze, Terlikowscy i Cejrowscy, faceci, którzy po prostu więdzą lepiej.
    Kiedy dodamy do tego tchórzostwo największe partii opozycjynej, która nie przyjeła odpowiedzialności za ŻADNY z ostatnich marszy, to sa powody do smutku.
    Tym nie mniej nie traciłbym nadziei, prawicowy ekstremizm póki panoszy się przede wszystkim na peryferiach, ale w wielu miejscach w Europie o tym do czego prowadzi skrajna prawica (Grecja, Niemcy..) jest na tyle silna, że prawacy tylko siła dostaną się do władzy.

    1. fronesis pisze:

      Kłopot polega tez, na tym, że nasi brunatni chłopcy świetnie wykorzystują uwiąd ideowego liberalizmu. PO jest partią, która nie różni się od nich ideowo na tyle, żeby mogła mobilizować głos sprzeciwu (masowy). Wystarczy spojrzeć na działalność, Gowina, prawa kobiet (konwencja o przemocy). Nie wiem czy długo da się utrzymać zaporę w postaci tvnowej klasy średniej, będzie ona teraz szybko biednieć (kryzys jest realny), boję się, że szybko konsumpcyjne zabezpieczenie przed ksenofobią, agresją etc. przestanie działać.

    2. Ursus_Americanus pisze:

      Kilka korekt:
      *Tym nie mniej nie traciłbym nadziei, prawicowy ekstremizm póki co panoszy się przede wszystkim na peryferiach, ale w wielu miejscach w Europie pamięć o tym do czego prowadzi skrajna prawica (Grecja, Niemcy..) jest na tyle silna, że prawacy tylko siła dostaną się do władzy.*

  2. Tipot pisze:

    „Heroizmem dziś, jest opowiedzenie się po stronie empatii, współczucia i słabości. Taki śmieszny, codzienny dżihad. Tylko czy ten mały dżihad w obronie codzienności, jest możliwy bez swojego drugiego, bardziej znanego oblicza?”

    Strach przed okazaniem słabości, przed odsłonięciem miękkiego brzuszka, jest tak powszechny, że nawet ci, którzy ‚opowiadają się po stronie empatii, współczucia i słabości’ bez opamiętania walą w przeciwników. Z jednej strony deklarowana empatia i współczucie, z drugiej – agresja i bullying. Ale to tak na marginesie Twojej notki.

    1. Poznaniak pisze:

      Podczas gdy w Warszawie – jak Pan słusznie zauważył – „narodowcy pokazali swoją twarz”, w Poznaniu obchodzono imieniny ulicy Święty Marcin. Jak co roku jedną z głównych arterii miasta przeszedł barwny korowód, a odgrywający św. Marcina aktor w stroju rzymskiego legionisty przemierzył konno całą ulicę, by pod Zamkiem Cesarskim symbolicznie odebrać od prezydenta klucze do bram miasta. Atmosfera pikniku, festynu i karnawału. Imprezie towarzyszą zabawy, koncerty; na straganach sprzedaje się świętomarcińskie rogale. Na marginesie warto dodać, że św. Marcin z Tours wsławił się m.in. tym, że gdy pewnej zimy napotkał półnagiego żebraka, rozdarł na pół swoją żołnierską opończę i podzielił się z potrzebującym. Gest szlachetny i nawet jeśli tylko to legenda, to o uniwersalnym przesłaniu trafiającym także do niekatolików.

      W Warszawie zatem zebrali się amatorzy ciężkostrawnych i śmierdzących siarką „racuszków” (rac rzucanych w czasie marszu narodowców), a w Poznaniu smakosze pysznych świętomarcińskich rogali. W tym kulinarnym pejzażu mam niewątpliwe szczęście i satysfakcję być obywatelem Pyrlandii – Warszawakiom składam szczere wyrazy współczucia.

      1. fronesis pisze:

        @Poznaniak
        Tak, Poznań od lat lepiej obchodzi 11 listopada, hasło „make rogale not war” jest naprawdę pocieszające. Bardzo lubię sposób obchodzenia tego święta w Poznaniu. Tylko, gdy wejdzie Pan na fora pod artykułami o kontenerach, eksmisjach etc. już nie jest tak wesoło. Nie wiem, czy brak nacjonalistów „gorących” na obchodach 11 listopada, czegoś tylko nie ukrywa. Nie wiem czy brak ulicznego faszyzmu, nie jest marnym pocieszeniem, gdy do czynienia mamy w tym mieście z brutalną władzą Neobanku, Śruby i innych. Trochę czuję się jak między młotem a kowadłem.

        1. Poznaniak pisze:

          Wszystko co Pan napisał to prawda, jednak nie zgodzę z Panem, że brak ulicznego nacjonalizmu jest marnym pocieszeniem. Brutalność wyzyskiwaczy spod znaku Śruby, karygodne postępowanie Neobanku, eksmisje i wynikająca z nich ludzka krzywda to plama na honorze naszego miasta, działania te nie mają jednak nic wspólnego z ksenofobią, dyskryminacją ze względu na wyznanie, orientację seksualną, etc. Nie twierdzę, że Poznań jest idealny, ale w porównaniu ze stolycą to jednak „wieś zaciszna, wieś spokojna”. Więcej optymizmu; ja jednak wolę płynąć koło groźnej Scylli „kontenerów i eksmisji” i z wiarą w zmiany na lepsze stawiać czoła Śrubie i jemu podobnym niż być pożartym przez Charybdę faszyzmu.

    2. fronesis pisze:

      @Tipot
      Kogo masz na myśli? Jakieś przykłady, na razie to ogólne pomówienie.

  3. nameste pisze:

    Tak tylko zgłaszam błędy w linkach.

    1. fronesis pisze:

      Dziękuję, nie wiem dlaczego wordpress dodał drugie http

  4. Tipot pisze:

    @fronesis
    Pomówienie? Naprawdę? Dlaczego od razu starasz się mnie zagonić do narożnika? Daj spokój.

    1. fronesis pisze:

      @Tipot
      Nie wiem nic o żadnych narożnikach, nie wiem tylko kogo masz na myśli? Ten cytat: „Strach przed okazaniem słabości, przed odsłonięciem miękkiego brzuszka, jest tak powszechny, że nawet ci, którzy ‘opowiadają się po stronie empatii, współczucia i słabości’ bez opamiętania walą w przeciwników” na przykład świetnie pasuje do działań Episkopatu i generalnie działalności KK w Polsce.

Dodaj odpowiedź do Tipot Anuluj pisanie odpowiedzi